Wypłynęliśmy z portu w Kuşadası. Niewielka jednostka pływająca po niedługim czasie dobiła do brzegu w Vathi. Podczas odprawy paszportowej, zarówno w Turcji, jak i w Grecji pierwszy raz mogliśmy się przekonać co znaczy być w posiadaniu paszportu Unii Europejskiej. Wszyscy turyści, którzy nie byli obywatelami Unii byli odprawiani bardzo długo. Łącznie z Brytyjczykami, którzy na początku 2017 roku rozpoczęli proces "wyjścia" ze struktur unijnych. Co ciekawe, zaostrzone procedury kontroli granicznej były widoczne również na wyspie. Odprawa ciągnęła się niemiłosiernie, celnicy skrupulatnie sprawdzali dokumenty oraz linie papilarne wysiadających ze statku. Turyści "unijni" byli odprawieni szybko, bez zbędnych formalności. Po godzinie stania w kolejce do okienka celników wyszliśmy na ląd, by cieszyć się pięknem wyspy Pitagorasa.
![]() |
wypływamy z Kuşadası, niestety tą łupiną po lewej ;) |
![]() |
rzut oka na Wyspę Gołębi |
![]() |
pierwsze kadry na greckiej ziemi |
Po zejściu na ląd od razu ogarnia nas cisza i spokój. W Turcji nie można się wprost opędzić od sklepikarzy, którzy potrafią zamęczyć człowieka na śmierć. Trudno się im dziwić - czas, kiedy byliśmy w Turcji był dla nich trudny jeżeli chodzi o turystów, więc każdego kto się trafił nie wypuszczali z rąk. Z drugiej strony w ich mentalności leży targowanie się ile się da, czyli dla nich norma. Trochę byliśmy tym zmęczeni. Na Samos czekała nas jakże miła odmiana - tu nikt za nami nie biegał, nie krzyczał, nic nie chciał nam sprzedać. Ba! Mieliśmy nawet wrażenie, że nasze pytania zaburzają Grekom spokój. Ach, jak my się tą ciszą delektowaliśmy 😂.
Co zrobiliśmy w pierwszych minutach pobytu na Samos - ano to, co każdy Grek robi o tej porze dnia - poszliśmy do kawiarni na pyszną kaffe frappe, aby mieć siłę na dalszą część zwiedzania. Do kawy podano nam ciasteczko. Upajając się smakiem kawy podziwialiśmy widoki.
Nabrawszy sił udaliśmy się na dalsze zwiedzanie miasta. Wąskie uliczki, piękna roślinność i smaczne jedzenie. Będąc w Grecji trzeba koniecznie zjeść musakę. Nasze nosy oczywiście zaprowadziły nas tam, gdzie trzeba 😉. Dzień nam mijał niespiesznie. Zaglądaliśmy do sklepików i tawern. Obserwowaliśmy tubylców. Zakupiliśmy lokalne wino - bardzo słodkie, o pięknym złotym kolorze, produkowane ze szczepu Muscat Blanc Petit Grain, o aromacie kwiatów, owoców i miodu, które smakowaliśmy po powrocie do Polski.
Jeżeli chcielibyście zobaczyć więcej pięknych zdjęć z Samos, poczytać o życiu codziennym na wyspie, to polecam zajrzeć tutaj: życie na Samos w Grecji.
![]() |
opuszczamy Samos - wracamy do Turcji |
K+L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz