Poranek był trochę mglisty, dlatego zdjęcia niezbyt wyraźne, ale później na najważniejszy punkt programu wyszło piękne słońce.
![]() |
w tle Kefalonia - największa z Wysp Jońskich |
Legenda głosi, że wrak na plaży to statek piracki. Prawda jest jednak inna - jest to wrak statku przemytników tytoniu. W latach 60. XX wieku osiadł on na mieliźnie. Jaka by prawda nie była, obraz robi niezapomniane wrażenie na długie lata. Oceńcie sami...
Zachłyśnięci takim widokiem wcale nie mieliśmy ochoty jechać dalej. Byliśmy dopiero w połowie zwiedzania i już odjęło nam mowę z zachwytu nad pięknem Zakynthos. Jako, że byliśmy w porze lunchu nasza pilotka zawiozła nas do przemiłej tawerny, gdzie obowiązkowo posililiśmy się musaką i orzeźwiliśmy się kaffe frappe. Przed złożeniem zamówienia trzeba tylko określić kelnerowi moc kawy oraz jej stopień słodkości. Jeśli tego nie zrobimy to otrzymamy kawę mocną tak, że włosy się prostują, a oczy wychodzą z orbit i do tego słodką jak ulepek 😵.
Najedzeni i po krótkim odpoczynku pojechaliśmy dalej do małej wioski, gdzie lokalni wytwórcy sprzedawali swoje dobra - domowe wino, oliwę, oliwki i mnóstwo pamiątek maści wszelakiej. Zakupiliśmy oczywiście wino (już je dawno wypiliśmy, ale było naprawdę pyszne 👌🍷).
Kolejny przystanek podczas wędrówki to urokliwa typowa grecka wioska Exo Hora, gdzie mogliśmy zobaczyć najstarsze drzewko oliwne na wyspie - ma już ono ponad 2 500 lat i nadal owocuje. Nikt już jednak tych oliwek nie zbiera. Teraz drzewko cieszy oczy turystów. Dodam, że każda wyspa i każde ważne turystycznie miejsce w Grecji mają swoje najstarsze drzewko oliwne 🌳. Marketing turystyczny? 😉 Podczas postoju dopadły nas oczywiście wszechobecne koty. Dzień bez kota w Grecji, to dzień stracony.
Wprost spod drzewka oliwnego udaliśmy się do tłoczni oliwy Aristeon, która pełni jednocześnie rolę muzeum. W tym miejscu produkuje się wyśmienitą oliwę, również smakową (my przywieźliśmy pomarańczową, czosnkową i zwykłą) a także kosmetyki na bazie oliwek. Podaję link, gdzie można obejrzeć sobie cały proces zbierania oliwek i produkowania oliwy oraz zajrzeć do muzeum. Bardzo ciekawe miejsce. Oliwa Aristeon jest do kupienia w sklepach internetowych. Polecam, jest doskonała do mięs i słodkich wypieków (pomarańczowej użyłam do sernika). Tłocznia oliwy Aristeon
Zaopatrzeni w oliwę pojechaliśmy do miejsca spożycia lokalnej ambrozji - do winiarni Solomos Winiarnia Solomos/Grecja/Zakynthos. Tam czekała nas degustacja win od wytrawnych po słodkie muskaty. Chyba wiecie, co się wtedy stało. Wszyscy uczestnicy wycieczki chcieli w tym miejscu zakończyć podróż 🍷🍸.
Po namowach naszej pilotki i winnych zakupach (uwierzcie niemałych) wyruszyliśmy do ostatniego miejsca, które mieliśmy odwiedzić w tym dniu - stolicy Zakynthos, Zante. Zante to 10-tysięczne dość gwarne miasto z dużym portem. W dawnych czasach zwane Wenecją Orientu ze względu na zabudowę: rozległe place, malownicze zaułki i rezydencje. Na uwagę zasługuje imponujący kościół Agios Dionisios ze wspaniałymi ikonami i freskami. Na przeciwległym krańcu miasta znajduje się plac i pomnik Dionisiosa Solomosa - ojca literatury narodowej (poety i prozaika). Przy placu znajduje się gmach Muzeum Bizantyjskiego. Zante to bardzo przyjemne miejsce. Można tu dobrze zjeść, odpocząć, zrobić zakupy, pozwiedzać. Z portu odpływają promy na Peloponez. Tu w szczególny sposób traktuje się turystów. Niektórych turystów 👫. Ale o tym w następnej opowieści.
![]() |
plac Dionisiosa Solomosa (podczas remontu niestety) |
![]() |
wnętrze bazyliki Agios Dionisios |
![]() | ||||
gmach Muzeum Bizantyjskiego |
Po tak intensywnym dniu zwiedzania pełnym doznań (wzrokowych i smakowych), które nie sposób opisać, wydawać by się mogło, że to wszystko co wyspa ma do zaoferowania. Nic bardziej mylnego. Podczas naszej wycieczki niestety nie dotarliśmy na Przylądek Keri i na półwysep Vassilikos. Trochę obawialiśmy się, że lokalny transport nas zawiedzie, ale mogliśmy przecież wynająć auto i dotrzeć do tych pięknych miejsc. Myśleliśmy nawet, że nie zdołamy zobaczyć żółwi Caretta-Caretta, które w Zatoce Laganas mają swoje miejsce lęgowe. Ale one zrobiły nam niespodziankę i pokazały nam się u wybrzeży Kefalonii. Za krótko, zawsze za krótko...
cdn.
K+L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz