Królestwo Afrodyty - Cypr, czyli na granicy dwóch światów / odsłona trzecia - Famagusta, Salamina, Bellapais, Kyrenia

W drodze do Famagusty - miasta leżącego na północ od Protaras - pierwszy raz odczuliśmy co oznaczają owe cypryjskie dwa światy. Dwa światy, które niegdyś były jednym. 44 lata minęły od wkroczenia wojsk tureckich na terytorium Cypru, i wojny. W jednej chwili ludność grecka, tak jak stała, oderwana od codziennych zajęć, zmuszona była uciekać na południe. Zdawało się wówczas, że to tylko chwilowe. Niestety okazało się, że na zawsze. W jednej sekundzie historie wielu rodzin, często mieszanych grecko-tureckich, zostały przerwane i pisane były na nowo. W sercach Greków jest głębokie pęknięcie, zdaje się nie do sklejenia. Ludność grecka została przesiedlona na południe wyspy, a turecka na północ. Kraj podzielono zieloną linią. Republika Cypru Północnego nie została uznana przez żadne państwo na świecie. Pomiędzy Cyprem Południowym a Cyprem Północnym znajduje się jeszcze granica z Wielką Brytanią, która istnieje od 1960 roku, od chwili uzyskania przez Cypr niepodległości od Zjednoczonego Królestwa. Jakież więc było nasze zdziwienie, gdy nagle naszym oczom ukazały się flagi brytyjskie, budynki wojskowe oraz wielkie do nieba radary. Ponoć wywiad działa tam w taki sposób, że zanim szejkowi na Bliskim Wschodzie spadnie włos z głowy, to Brytyjczycy już o tym wiedzą. Choć nie wolno było, to zrobiłam jednak ukradkowe zdjęcie.


 

Po wyjechaniu z terytorium Anglii, wjechaliśmy na teren Republiki Cypru Północnego. W tym miejscu dostaliśmy "ochronę" w postaci "cichego przewodnika", który chyba miał nas pilnować, tylko jak? Na pokładzie autokaru było kilkadziesiąt osób.
Zwiedzanie Famagusty rozpoczęliśmy od Varosii, dzielnicy-widmo, opustoszałej części miasta, w której zobaczyliśmy barykady z beczek, zasieki z drutów kolczastych, domy zarośnięte krzewami. Varosia była dzielnicą Greków cypryjskich, którzy pozostawili swoje domostwa uciekając przed okupacją turecką. W chwili obecnej teren ten pozostaje pod ochroną sił pokojowych ONZ.


W Famaguście mieszają się elementy kultury greckiej, weneckiej i tureckiej. Stare miasto praktycznie niszczeje, gdyż władze tureckie nie przywiązują wagi do tego, aby dbać o zabytki. Dawna gotycka katedra św. Mikołaja - najwspanialsza na Wschodzie - przerobiona została na meczet Lala Mustafa Paszy (jak wszystkie zresztą kościoły w części północnej Cypru). Wieże katedry zburzono, na miejscu jednej powstał minaret. Tak niestety obchodzą się Turcy ze spuścizną.






niegdyś katedra, obecnie meczet

Podczas zwiedzania Famagusty dane nam było pierwszy raz posmakować lodów z mleka koziego. Są pyszne, gęste, ciągnące się jak krówki. Jeśli będziecie mieli okazję kiedyś ich spróbować - szczerze polecamy😊.

lody z mleka koziego

9 kilometrów od Famagusty znajduje się Salamina - najwspanialsze, najstarsze i największe z miast starożytnego Cypru. Starożytne ruiny porozrzucane są na dużej powierzchni i naprawdę pokazują wielkość tego miejsca. Mimo braku konserwacji i postępującej degradacji zachowało się wiele cennych zabytków, które cieszą oko - agora, gimnazjon, łaźnie przy gimnazjonie czy zapierający dech w piersiach teatr.

ruiny teatru w Salaminie






Opuszczając Salaminę i kierując się dalej na północ do opactwa pokoju Ballapais, zatrzymaliśmy się na chwilę, aby zwiedzić grób św. Barnaby oraz Muzeum Ikon w klasztorze Apostolos Varnavas.

grobowiec św. Barnaby

mury klasztoru Apostolos Varnavas

wnętrze Muzeum Ikon




Następnym przystankiem w drodze na północ wyspy była wioska Belapais, gdzie znajdują się ruiny opactwa Bellapais (Opactwa Pokoju). Wieś i samo opactwo położone są na naturalnym tarasie wzgórza w paśmie Pentadaktylos. Ze wzgórza roztacza się fantastyczny widok na morze. Samo opactwo to perełka architektury gotyckiej uznanej za najpiękniejszy przykład tego stylu na Bliskim Wschodzie. Do opactwa wiedzie aleja palmowa, która nadaje murom egzotycznego uroku. Na miejscu zwiedziliśmy XIII-wieczny kościół, przepiękne krużganki oraz weszliśmy na dach skąd można podziwiać cudowną panoramę. To miejsce, gdzie cisza gra w uszach. Można naprawdę odpocząć od bodźców akustycznych. Po wyjściu z opactwa na turystów czekają małe restauracyjki, gdzie można posilić się przed dalszą drogą.

zachowane krużganki Opactwa Bellapais








w północnej części Cypru na każdym kroku widoczne są dwie flagi: turecka i Cypru Północnego
widok na pobliskie miasto i morze




fikusy rosnące na ulicach
Ostatnim punktem programu tego dnia była Kyrenia - malowniczo położone miasto między morzem a pasmem górskim. Stare centrum to przede wszystkim port promowy i jachtowy oraz zamek - siedziba dawnych władców Kyrenii, którego ostateczny kształt architektoniczny nadali Wenecjanie (na podwalinach rzymskich i bizantyjskich). Forteca może poszczycić się faktem, że nigdy nie została zdobyta. Do wnętrza zamku prowadzi kamienny most i wenecka brama. Sam dziedziniec i otaczające go mury obronne robią duże wrażenie. Z murów obronnych mamy wspaniały widok na porty oraz morze. W 1976 roku na terenie twierdzy utworzono Muzeum Wraku, gdzie eksponowany jest odkryty w 1965 roku grecki statek towarowy pływający po morzach ok. 2300 lat temu. Zatonął podczas burzy nieopodal Kyrenii. Rekonstrukcja wraku trwała prawie 6 lat.
Po wyjściu z zamku trafiamy do portu jachtowego, wokół którego znajduje się mnóstwo restauracji i kawiarni. 


wrak wydobytego statku znajdującego się w muzeum na terenie twierdzy

widok na port jachtowy



przejście przez bramę wenecką








Po wyjeździe z Kyrenii, w drodze powrotnej na południe zdarzyła się rzecz, która na Cyprze prawie nie ma racji bytu - nawiedziła nas burza z ogromną ulewą. Jest to zjawisko tak rzadkie, że nasza pilotka (Polka, mieszkająca od prawie 20-stu lat na Cyprze) była zachwycona. Na Cyprze w ogóle nie ma kanalizy burzowej (bo i po co, jak tam deszcze padają kilka razy w roku) co sprawia, że w chwili opadów ulice zamieniają się w rwące potoki. Taki bonus na zakończenie intensywnego dnia...




K+L

2 komentarze:

  1. Przepięknie🙂 muszę tam zabrać moich trzech chłopców 😁😉tylko dwóch musi jeszcze podrosnać😉

    OdpowiedzUsuń

Trzy kraje w osiem dni, czyli jesteśmy Japończykami - wybrzeże Costa de la Luz

Właściwie miałam dokończyć opisywanie wyprawy do Turcji, ale muszę ten ostatni wpis odsunąć na kiedy indziej, bo właśnie wróciliśmy z Wybrze...